środa, 8 lutego 2017
Zalety bycia (nie)idealnym
Piękno bycia (nie)idealnym. Mam totalnie nieogarniętego bloga, a więc, kiedy on powstaje, powstają posty itd. Powstaje także wszystko wokół niego. Po napisaniu pierwszego posta stwierdziłem, że czcionka jest nieczytelna i za mała. Najzwyczajniej w świecie ją poprawiłem w kilka chwil. Czy to nie jest świetny system? Zamiast zabezpieczać się "na wszelki wypadek", po prostu pracuję na wzywaniach i problemach, które są aktualne TERAZ i są ważne TERAZ.
Wyobraźcie sobie, że kreujecie się na mądrych, inteligentnych i elokwentnych. Nie możecie sobie wtedy pozwolić na żaden błąd - a przynajmniej, macie zakrojony margines błędu. Kiedy mówicie o sobie i swoich niebywałych umiejętnościach musicie to mówić z pokryciem, inaczej wyjdziecie na mało wiarygodnych, a w gorszym wypadku na oszustów. Nikt nie lubi i nie chce się zadawać z oszustami.
Kiedy natomiast ktoś wam zarzuci głupotę, zrobicie wpadkę i powiecie coś w stylu: "A czego spodziewałeś się po idiocie?", całe napięcie odpuszcza. Nie ma żadnej kreacji, nie ma idealizowania. Możecie sobie pozwolić na dowolny margines błędu i dodatkowo eksperymentować do woli! Po co zakładać sobie na barki ciężar? Po co to dźwigać, jak można sobie lekko i przyjemnie hasać i cieszyć się jak głupi z własnych błędów i wpadek? Owacja tłumu jest dla Ciebie ważniejsza niż Twoja niezależność i wolność?
Od dzisiaj pracuję nowym systemem. Systemem małych kroków i małych zmian. Aktualizacje będą dokonywane dla obecnych problemów, a nie dla problemów na kiedyś, które w ogóle się mogą nie pojawić. Czemu mam się zamartwiać wyglądem bloga, skoro i tak nie ma tu ani jednego czytelnika? W swoim czasie zajmę się i tym "czytelnikiem". Chcę promować bloga, ponieważ chcę się uczyć, dyskutować i konfrontować informacje, a jest to niemożliwe, kiedy gram tutaj solo. Na ten czas, jednak liczy się dla mnie treść i płynność w tym, co zamierzam robić. Dobrze wiem, że bez wytrwałości nie zajdę nigdzie. Dlatego na wierzch, zamiast wyciągać drobnostki i sprawy małej wagi, wyciągam to, co najważniejsze i najtrudniejsze. Jeżeli poradzę sobie z czymś trudniejszym, to łatwiejsze nie będzie stanowiło dla mnie problemu. Strategia jest prosta, teraz trzeba tylko wdrożyć ten plan w życie.
Bycie (nie)idealnym popłaca. Na wielu polach. Odkąd odrzuciłem idealizowanie, dużo rzeczy w moim życiu ruszyło. Nie odniosłem wielkich sukcesów, nie dostałem Oscara, ale ruszyło. Mały krok w przód i tak jest dużo lepszy od stania w miejscu. Pytanie, czy ty też jak ja kiedyś, będziesz czekał na "idealne" warunki, które nie istnieją, czy bez względu na wszystko ZROBISZ, CO TRZEBA.
Człowiek głównie uczy się na swoich błędach. Książki, artykuły, szkolenia są tylko małym dodatkiem. Błędy pozwalają wyciągnąć więcej lekcji niż jakakolwiek książka. Życzę Ci zatem, abyś mógł popełniać tak wiele błędów, ile ci tylko potrzeba.
Do zobaczenia!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz