Znasz to uczucie, prawda? Zakładasz bloga, mówisz sobie, że jak tylko go skonfigurujesz, to zaczniesz pisać. Mija godzina, druga, trzecia, dzień, drugi, trzeci. Nadal konfigurujesz to dziadostwo. Miałem tak samo i to nie raz. Gorzej, kiedy chcesz zabawić się z własną domeną i serwerem - więcej odraczania prawdziwej pracy blogerskiej, czyli pisania. Dobrze jednak każdy z nas wie, że ten dzień kiedyś nadejdzie, kiedyś trzeba będzie pisać.
Dlatego ja, jako zaprzysiężony nonkonformista robię na odwrót. Nie wiem, kiedy to czytasz, o ile w ogóle ktoś to oprócz mnie przeczyta, ale jeśli czytasz to, na bieżąco to doskonale widzisz, w jakim stanie jest blog i jego wygląd. Powoli będę go ogarniał, ale to na czym mi najbardziej zależy to PISANIE. Więc będę głównie pisał. Ja wiem, wiem... "Co ty chcesz na tym blogu w ogóle pisać?". O tym szerzej napiszę w następnym poście. Zaznaczę jednak, że blog nie jest do robienia na nim pieniędzy, ani nie jest prowadzony przez profesjonalistę z branży. Ma mi służyć jako notatnik, na który będę wylewał moje żale. Będę starał się przy okazji nawiązywać jakieś dyskusje i będę starał się poruszać poważne tematy, ale nie obiecuję. To, co chcę za jego pośrednictwem uzyskać to swoboda w pisaniu i restrukturyzacja myśli, które bezwiednie latają po mojej głowie.
Tak poza tym, wiesz, że łatwo i szybko rozwiązuje się cudze problemy? To ze swoimi ma się jakiś taki, dziwny problem. Dzięki spisaniu moich myśli i działań, będę mógł za jakiś czas pooglądać to z innej perspektywy. Nie chcę tego pisać ani w fizycznym notesie, ani zapisywać na dysku. Dlaczego? Ponieważ, tutaj mam automatyczne datowanie, mogę od razu komuś podrzucić jakiś tekst, mam to w chmurze, więc mogę to czytać, gdzie chcę i na czym chcę, no i przede wszystkim, mogę nawiązywać dyskusję z ludźmi, którzy mogą mi pomóc, albo ja im mogę pomóc. A co do kartki i długopisu, to myślę, że ciężko mi to po kilku miesiącach czytać. Z drugiej strony, nie chcę kreować się na żadnego guru, ani eksperta. Przynajmniej na razie i nie w obecnej sytuacji. Każdy ekspert, kiedyś był nikim, więc mogę się pochwalić, że formalnie jestem "nikim". Z mojej logiki wynika, że w sumie to dobra droga, no nie?
Mhh... Duma mnie rozpiera. Napisałem post, nie skonfigurowałem bloga i jakie to przyjemne. Zapomniałem wspomnieć, że od dawna jestem(byłem?) idealistą. Wszystko musiało być zapięte na ostatni guzik, blog doszlifowany i dopiero wtedy zabierałem się do pisania... no właśnie się nie zabierałem, słomiany zapał. Całe to przedsięwzięcie jest walką z idealizowaniem i odraczaniem. Trzymaj kciuki.
Do zobaczenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz